Kreta – wersja Izy (zdjęcia te same)

cretaintro.jpg

Wersja Adama (poniżej), jak zawsze jest w rozowych barwach, zupelnie, jakby nam nigdy zadne przygody sie nie przydazaly. Totez moje wspomnienia sa nieco inne :) Ja nie pamietam, gdzie my bylismy, a gdzie nam sie dotrzec nie udalo. Nie mam do tego glowy i tak juz chyba bedzie zawsze.
Auto bylo wiejskie na maxa, aczkolwiek potrafilo, jak chcialo pokazac, ze nie na darmo nazywalismy je ironicznie od poczatku autem ‘sportowo – terenowym’. Pewnego dnia, zdaje sie, ze ostatniego w okresie wypozyczenia, nagle dostalo takiego speeda, ze wyprzedzilismy 7 aut z rzedu (oczywiscie nie pod gore…), a nawet wlasnie pod mega wielka gore – rower. Miejsca, ktore odwiedzalismy byly raz bardziej, raz mniej fajne. Wszedzie wcinalismy musake, ktora i tak najlepsza byla w naszej miejscowosci. Zanim Adam, niczym zolwik nr 1 wygrzebal sie w lozka, to zawsze bylo juz poludnie, a co za tym idzie, zanim gdzies dojechalismy, to akurat sjesta sie zaczynala, wiec kicha, nic sie nie dalo zobaczyc tak, jak trzeba. Ale nie narzekalam nic a nic, bo ja turystow klebiacych mi sie nad glowa nie znosze.

Czytaj dalej

Kreta – zdjęcia + opis w wersji Adama

cretaintro.jpg

14 września, po dość długiej podróży przez Dusseldorf dotarliśmy do Heraklionu na Krecie. Razem z nami wylądowało jeszcze kilka innych samolotów, panował zamęt bo nie napisano na której taśmie przyjadą bagaże. Lotnisko jest dużo za małe na ilość ludzi która się tam przewija w sezonie… W końcu doczekaliśmy się naszych toreb i wyszliśmy na spotkanie z panem z wypożyczalni. Po krótkich formalnościach ruszyliśmy Getzem w kierunku Sisi. Pierwsza prosta, wciskam gaz, a tu prawie nic. „Sprzęgło się pewnie ślizga” myślę, przypominając sobie starsze osoby i ich zabawy z lewym pedałem :) „No nic jedziemy dalej”. W miarę pokonywania kolejnych kilometrów przekonałem się, że sprzęgło jest raczej OK (obroty nie skakały przy przyspieszaniu), więc to po prostu silnik był taki SŁABY. Nie wiem czy to był silknik 1.0 czy 1.1, ale chyba nie miał więcej niż 50 koni, dodatkowo używaliśmy klimatyzacji co zabierało kilka kolejnych. Od razu widać, że nie jeździłem maluchem :) . Na szczęście, mimo zmroku, dość sprawnie dotarliśmy do hotelu w Sisi i mogliśmy odpocząć po podróży.

Poniżej dalsza część tej porywającej relacji oraz zdjęcia Czytaj dalej

Chełmno z wieży

chelmno_intro1.jpg

Chciałbym wszem i wobec zakomunikować, że na początku wakacji otwarta zastała wieża widokowa na kościele farnym w Chełmnie. Za niewielką opłatą można sie wspiąć na kilka schodów i podziwiać piękne krajobrazy. Cieszy fakt, że miasto rozwija się i stara sie przyciągnąć turystów, a jest do czego przyciągać. Kto był ten wie, kto jeszcze nie był – zapraszam. Dla zachęty kilka zdjęć zrobionych z wieży. Sam kościół farny dość dobrze prezentuje sie np. na naszych ślubnych zdjęciach.

GALERIA: Chełmno z wieży

Wakacje w Osnowie

wakacje_intro.jpg

Na przełomie lipca i sierpnia udaliśmy się na nasze wakacje. Nie chcieliśmy nigdzie jeździć, po prostu spokojnie spędzić czas w rodzinnych stronach (czyli w Chełmnie i Osnowie), poczuć trochę prawdziwego lata.

Wszystko to się udało, odwiedzaliśmy rodzinę, pogoda była fajna, były burze (czego nie mogła sie doczekać Iza). Odpoczywaliśmy i biernie i czynnie, choć Iza, ze względu na swój stan, głównie biernie :) . Czas zleciał bardzo szybko, no i bardzo trudno było wrócić do Irlandii…

GALERIA: Kilka zdjęć wakacyjnych

Salthill airshow

air_intro.jpg

Pod koniec czerwca w Galway odbyły się tradycyjny airshow, czyli pokazy lotnicze. Przybyło podobno 80 tyś ludzi. Pogoda była zła, na zmianę padało (i to dość mocno) i świeciło słońce. Zdecydowałem się więc obserwować całość z naszego balkonu i nie było tak źle. Największą atrakcją były Thunderbirds – pokazowy zespół amerykańskiego lotnictwa, który bardzo rzadko lata poza Stanami. Zespół składa się z sześciu F-16, latających dość nisko i blisko siebie. Już dwa dni przed pokazami straszyły one całe miasto podczas ćwiczeń. Największe wrażenie zrobił za to tylko jeden myśliwiec – Eurofighter. Głównie dlatego że był zdecydowanie głośniejszy od F-16. Świat jednak zapamiętał te pokazy dzięki drzwiom, które wypadły z angielskiego helikoptera już po zakończeniu wydarzenia. Spadły na plażę, raniły 3 osoby, na szczęście nic się wielkiego nie stało.

GALERIA: Airshow z balkonu

Koralowa plaża

plaza_intro.JPG

Dopiero niedawno dowiedzieliśmy się, że w drodze na Connemarę jest dość ciekawa plaża na której piasek stanowią szczątki korali. Trafił się akurat chyba najcieplejszy weekend tego roku w Irlandii, więc można było się opalać i pływać w oceanie. Skorzystałem z okazji i pierwszy raz w życiu się wykąpałem w Atlantyku, woda była zimna, ale dało się wejść. Niestety tropikalna pogoda nie utrzymała się zbyt długo, co można zobaczyć na ostatnich zdjęciach.

GALERIA: Koralowa plaża

Szkocja po raz drugi

sco_intro.jpg

Na początku czerwca udaliśmy się na drugą wizytę do Ireny i Toma do Edynburga. Znowu było bardzo miło. Odpoczęliśmy i uwolniliśmy się od codziennych trosk. Byliśmy w ogrodzie botanicznym gdzie największe wrażenie robiły rododendrony występujące w niezliczonej ilości gatunków. Pojechaliśmy także na całodzienną wycieczkę do jeziora Katrin. Spotkaliśmy tam Hamisha – pokazową krowę rasy highlands cow – typowej dla Szkocji, z długimi włosami i rogami. Byliśmy tez małym, malowniczym kościele w Humbie, w którym to nasi gospodarze brali ślub. Poniżej kilka zdjęć z tej wizyty.

GALERIA: Humbie

GALERIA: Loch Katrine i Hamish

GALERIA: Ogród botaniczny

GALERIA: Zdjęcia pozostałe (ogólnie to: Iza i kwiaty)